w sercu naszego domu leży martwe zwierzę
staramy się tam nie patrzeć jakbyśmy się umówili
odwracamy wzrok by się nie potknąć o prawdę
przy każdym oddechu starannie omijamy woń rozkładu
mimo wszystko niezdolni wyjść zaczerpnąć świeżego
powietrza zostawić to co obumarłe nie szukać nadziei tam
gdzie nie ma nie dotykać językiem
bolącego zęba w samym sercu mózgu i pamięci
czasów gdy martwe teraz zwierzę jeszcze biegało
po trawie radośnie pełnej tego co być może u zarania
by karmić się przyszłością z błyskiem w oku
początki są takie ładne
można się przyzwyczaić do wszystkiego
nawet pomylić z zapachem miłości to co znajome
miękkie i bezwładne od tak dawna
zwłaszcza jeśli rozkład jest niespektakularny
zanik stopniowy cisza po ciszy dzień po dniu
raczej pleśń niż huragan bardziej erozja niż kąsanie
wystarczy nie rozmawiać trochę poudawać że nie widzimy
nie słyszymy nie czujemy tej woni przez sen
zaraz po przebudzeniu gdy wracając do domu musimy spojrzeć
na siebie ponad padliną przy stole zawadzając o słowa
które nie padły gdy reanimacja mogła zdziałać
cuda w dłoniach coś się jeszcze tliło w uniesieniu
klatki piersiowej przeczuwając szansę
zatrzaśnięci we wnykach z dobrych wspomnień
i tych kilku gestów jakie jeszcze czasem
zabłysną wśród kępek zmatowiałej sierści
udajemy że martwe zwierzę wcale nie leży
w naszym łóżku w naszej kuchni między nami
mówiąc nie jesteśmy gotowi by posprzątać
to truchło raz a dobrze
choć tak będzie zdrowiej tak trzeba
zanim całkiem
się o nie pozabijamy
(EGP, 21 lipca 2022
fot. Pinterest)
0 Komentarze